(…) Moja to była sprawa uporać się z samym sobą i znaleźć
własną drogę, a wywiązałem się z tego zadania źle, jak większość tych, których dobrze
wychowano.
Każdy człowiek przeżywa tę trudność. Dla przeciętnej natury
jest to ów punkt życia, w którym wymagania własnego bytu wiodą najbardziej
zaciekły spór z otaczającym światem, w którym stoczyć trzeba najbardziej
zaciekłą walkę o własną drogę naprzód. Wielu przeżywa ów zgon i ponowne
narodziny, które są naszym losem, jedynie ten jeden raz w życiu, w chwili gdy
próchnieć i stopniowo rozpadać się zaczyna świat dzieciństwa, gdy wszystko co
ulubione chce nas opuścić, i nagle odczuwamy wokół siebie samotność oraz
śmiertelny chłód wszechświata. A bardzo wielu na zawsze już pozostaje na tej
mieliźnie, przez całą resztę życia lgnąc boleśnie do wszystkiego, co
bezpowrotnie minęło, do marzenia o raju utraconym – najgorszego i najbardziej
morderczego za wszystkich marzeń [1].
Chrystus nie jest dla mnie osobą, lecz herosem, mitem,
ogromnym cieniem, w postaci którego cała ludzkość widzi własny wizerunek,
wymalowany na ścianie wieczności [2].
- Rzeczy, które widzimy – powiedział cicho Pistorius – to te
same rzeczy, które istnieją w nas. I nie ma żadnej innej rzeczywistości prócz
tej, jaką mamy w sobie. Dlatego tez większość ludzi żyje tak nierealnie,
ponieważ zewnętrzne obrazy uważają za rzeczywistość, a swego własnego świata
wcale nie dopuszczają do głosu. Można być wtedy nawet szczęśliwym. Lecz z
chwilą, gdy pozna się już raz tamto, inne, nie ma się już wyboru i nie może iść
drogą, którą obiera większość. Sinclairze, droga owej większości jest łatwa, a
nasza trudna. Chodźmy [3].
Każdy ma jakieś „zadanie”, nikt nie może sam go dla siebie
wybrać, opisać, i wypełniać według własnej woli. (...) Żaden, żaden, żaden
obowiązek nie istniał dla ludzi przebudzonych, prócz tego jednego: szukać
samego siebie, w sobie się umocnić, po omacku szukać własnej drogi naprzód,
niezależnie od tego, dokąd ona wiedzie. (...) Ten zaś, kto doprawdy nic więcej
nie chce, prócz własnego losu, nie ma już sobie podobnych, stoi całkowicie sam
i otoczony jest jedynie zimną, kosmiczną przestrzenią. Wie pan, taki był Jezus
w ogrodzie Getsemani [4].
1 H. Hesse, Demian, Warszawa 2001, s. 54-55
2 Ibidem, s. 124.
3 Ibidem, s. 127.
4 Ibidem, s. 142-144.
Komentarze
Prześlij komentarz